środa, 10 grudnia 2014

Rozdział 11

    Kompletnie nie miałam pojęcia gdzie Zayn jedzie. Zresztą było mi to obojętne byle nie wracać do Matta. Niecierpliwie stukałam palcem o nogę.
  - Już jesteśmy. - powiedział, parkując samochód na parkingu.
  Kompletnie nie wiedziałam co to za miejsce. Dwupiętrowy budynek, który przypominał trochę szpital albo szkołę.
  Wysiadłam z auta i spojrzałam pytająco na Zayna. Co to było za miejsce i co tu robiliśmy?
  - Chodźmy.
  Zayn wyciągnął do mnie rękę, którą od razu złapałam. Poprowadził mnie do drzwi, po czym otworzył je przede mną i przepuścił pierwszą. Niepewnie przekroczyłam próg i rozejrzałam się dookoła.
  Pomieszczenie, w którym się znaleźliśmy przypominało trochę jakiś prywatny blok, chociaż budynek wcale na blok nie wyglądał. W portierni siedział straszy mężczyzna, który spojrzał w naszym kierunku witając nas zwykłym: dzień dobry. Malik podszedł do mężczyzny i chwilę o czymś z nim rozmawiał, po czym kiwnął do mnie głową.
  Oboje teraz szliśmy jakimś korytarzem, a po jego obu stronach mieściły się jakieś drzwi. Gdy pytałam chłopaka gdzie idziemy on odpowiadał tylko, że zobaczę za chwilę. Nigdy nie byłam cierpliwa i wcale nie ukrywałam tego przed Mulatem. Czasami mijali nas jacyś ludzie, niektórzy byli w fartuchach lekarskich, a zaś inni byli to starsi ludzie.
  Zayn zatrzymał się przed pokojem z numerem 38 i cicho zapukał. Nie czekając na pozwolenie nacisnął klamkę i zajrzał do środka. W pokoju nikogo nie było. Nawet nie mogłam się przyjrzeć dokładniej wnętrzu, ponieważ chłopak zamknął drzwi i ruszył ponownie przed siebie.
  - Idziemy na dwór. - powiedział uśmiechając się w moim kierunku.
  Gdy doszliśmy do drzwi prowadzących na zewnątrz, Zayn wreszcie wyjaśnił mi co tu robimy.
  - To dom starości. - wyjaśnił. - Tu mieszkają moi dziadkowie i chce, żebyś ich poznała.
  Nie bardzo rozumiałam dlaczego Zaynowie zależało na tym, żebym poznała jego babcie i dziadka. Było to trochę dziwne, ponieważ właściwie nawet dobrze nie znałam jego.
  - Tylko nie myśl, że moja rodzina nie chciała się nimi zajmować. Oni sami podjęli taką decyzje. Moja mama nie chciała się na to zgodzić, ale nic nie mogła zrobić. - chłopak wzruszył ramionami.
  Zatrzymał się i zaczął wypatrywać swojej rodziny. Nadal zastanawiałam się dlaczego tak bardzo chciał, żebym tu z nim przyjechała. Przecież jego dziadkowie nawet mnie nie znali, a pewnie chciał ich odwiedzić. Byłam dla nich kompletnie obca.
  Malik złapał za moją dłoń i zaczął prowadzić w kierunku ławek. Siedziało tam kilka starszych ludzi. Na jednej dwie kobiety, które zawzięcie o czymś dyskutowały, na ławce dalej mężczyzna czytający gazetę, a zaś na kolejnej starsza pani wpatrzona w mężczyznę siedzącego obok siebie. Oboje byli w zbliżonym wieku do siebie, więc była to niewielka różnica wiekowa. Gdy podeszliśmy trochę bliżej zauważyłam, że trzymają się za ręce. Byli szczęśliwi i to można było zauważyć od razu.
  Zatrzymaliśmy się przed trzecią z ławek, obok dziadków Zayna. Kobieta spojrzała na nas i od razu się uśmiechnęła.
  - Zayn. - powiedziała ucieszona kobieta. - Przecież mówiłam ci, żebyś nie przyjeżdżał. Pewnie jesteś zajęty przeprowadzką.
  - Dla was zawsze mam czas. - odpowiedział z uśmiechem. - Poza tym przyjechałem z przyjaciółką. Rooney to moja babcia i dziadek.
  - Dzień dobry. Miło mi państwa poznać.
  - Nam również. - odezwał się zachrypnięty męski głos.
  Dziadek Zayna zaczął strasznie kaszleć, a jego babcia z współczuciem patrzyła na męża. Wyciągnęła z kieszeni jego kamizelki jakiś mały przedmiot, który od razu mu podała. Był to chyba inhalator. Zatroskana kobieta gładziła ramię męża.
  - Dziadek się dzisiaj gorzej czuje. - oświadczyła spoglądając na Zayna.
  - Może pójść po pielęgniarkę? - spytał Malik.
  - Nie. - oświadczył słabym głosem jego dziadek.
  - Wracajmy do pokoju.
  Babcia Zayna wstała z miejsca i pomogła zrobić to samo mężu. Oboje powoli ruszyli w kierunku ośrodka.
  - Zayn, przyjedzcie innym razem. - zawołała spoglądając przez ramie.
  Chłopak bez słowa na mnie spojrzał i wzruszył ramionami.
  - Nie przejmuj się.
  Chyba zauważył jaki wyraz twarzy miałam. Zayn złapał moją dłoń i przybliżył się do mnie.
  - Chciałem ci pokazać jak wygląda prawdziwa miłość. - szepnął nachylając się w moim kierunku. - Zachowują się jakby mieli jeszcze przed sobą całe życie. Mimo tego, że są już starzy nadal się kochają i nie widza poza sobą życia.
  Wpatrywałam się w odchodzącą parę. Teraz rozumiałam o co mu chodziło. Chciał mi udowodnić, że to co jest między mną, a Mattem wcale nie nazywa się miłością. Miał racje. Nie wyobrażałam spędzenia starości obok Matta.
  - Jak się poznali?
  - Niewiele wiem, bo ani babcia, ani dziadek nie chcieli mi tego opowiedzieć. Babcia była wtedy bardzo młoda, bo miała zaledwie siedemnaście lat, a dziadek dwadzieścia pięć. Jej rodzice byli przeciwni temu związkowi, ponieważ dziadek był od niej starszy i nie miał pieniędzy. Oboje zresztą pochodzili z biednych rodzin. Wiem tyle, że babcia miała zakaz spotykania się z dziadkiem, ale oboje bardzo się kochali, więc postanowili, że uciekną. Najwyraźniej im się udało, ponieważ są razem do tej pory. - wzruszył ramionami. - Babcia nigdy nie chciała o tym mówić, ponieważ to dla niej smutny temat. Mimo wszystko zawsze tęskniła za rodzicami, ale teraz ma już swoją rodzinę i dziadka.
  Wpatrywałam się w Zayna i nie potrafiłam uwierzyć w to, że oni naprawdę byli ze sobą tak dużo. Przeżyli naprawdę wiele skoro musieli uciec, żeby ze sobą być. W dodatku nie mieli pieniędzy, więc to tylko musiało im utrudniać życie. Szkoda, że Zayn nie zna większych szczegółów tej historii, bo na pewno była niezwykła. Może kiedyś jego babcia mu ją opowie ze szczegółami i również ja dowiem się o niej więcej.
  - Wracajmy.
  Głos Malika wyrwał mnie z chwilowych rozmyśleń. Znowu byliśmy w szarej rzeczywistości. Na myśl o powrocie do domu od razu popsuł mi się humor.
  - Spotkamy się jutro? - spytał szatyn, gdy szliśmy do samochodu.
  - Rozmawialiśmy już o tym. - przypomniałam mu.
  - Właśnie, więc gdzie chciałabyś iść?
  To było miłe, że pomimo mojej odmowy Zayn nadal nalegał na to abyśmy się dalej spotykali. W jakimś maleńkim stopniu musiało mu zależeć.
  - Może wesołe miasteczko? Nie pamiętam kiedy tam ostatnio byłem, a tobie przyda się trochę rozrywki.
  Jego uśmiech nie pozwalam mi na jakikolwiek sprzeciw. Nie potrafiłam oderwać wzroku od jego wesołej twarzy. Przygryzłam dolną wargę i skinęłam głową.
  - Proponujesz mi zwykłe przyjacielskie spotkanie? - uniosłam jedną brew do góry nie spuszczając z niego spojrzenia.
  Zayn wyraźnie nie wiedział co ma odpowiedzieć. Na jego twarzy była widoczna niepewność. Może wcale nie powinnam tego mówić?
  - Nie.
  Teraz to ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. Poczułam się trochę zakłopotana, ponieważ najpierw chce zerwać z nim kontakt, a później wymuszam takie sytuację. Ciężko westchnęłam.
  - Przepraszam. - mruknęłam cicho.
  - Rooney, pójdziesz ze mną na randkę?
  Jestem kretynką, która kompletnie zwariowała.
  - Tak, Zayn, pójdę z tobą na randkę.
  Widząc jego promienny uśmiech moje serce znowu dało o sobie znać. Uderzało tak jakbym właśnie przebiegła maraton.
  Doskonale zdawałam sobie sprawę, że nie powinnam, ponieważ nie byłam fair ani wobec Zayna ani wobec Matta, ale co mogłam zrobić w obecnej sytuacji. Mój związek z Healym i tak był już tylko wspomnieniem. Nie kochałam go, nigdy. Może późno sobie to uświadomiłam, ale przez cały czas myślałam, że to miłość. Jak mogłam porównywać do siebie tak odległe do siebie uczucia? Zauroczenie i miłości.

~*~

Jeśli czytajcie moje opowiadanie to byłabym wdzięczna gdybyście komentowali, ponieważ to bardzo motywuje do pisania. :D

Zapraszam:
http://ask.fm/opowiadanianiki
http://dark-story-with-one-direction.blogspot.com


Nika

19 komentarzy:

  1. Cudny rozdział =*** Ciekawe, czy z tego związku wyjdzie. Pozdrawiam =***

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie ;o Oby tylko Matt nie zrobił nic Zaynowi ;o
    Bardzo podoba mi się ten rozdział ;*
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne <3 Kocham <3 Dalej <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepszy rozdzial :* aaaa ! Idą na rande <3<3 slodki next! Zakochalam sie

    OdpowiedzUsuń
  5. Chociaż w każdym rozdziale Matt pokazuje jakim jest dupkiem to i tak chyba zawsze będę go wleć od Zayna xdd Mam nadzieję ,że w następnym rozdziale będzie go więcej (Matta) i Rooney wreszcie przejrzy na oczy ;) Życzę weny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super opowiadanie :) dużo dużo dużo weny :) :*

    OdpowiedzUsuń
  7. baaardzo mi sie podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział :) Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham twoje opowiadania!!!!
    Czytam również te na fb i jestem zachwycona!!
    zapraszam do mnie ;)
    http://byjovita.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na NOWY spis fanfiction http://kraina-fanfiction.blogspot.com/ ! ;*
    Mam nadzieję, że wpadniesz :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Matt Healy, o Boże, kocham cię. Już za niego masz stałą czytelniczkę! A styl pisania tylko wszystko ułatwia. Z przyjemnością będę tutaj zaglądała i czytała, co dla nas jeszcze masz. Z niecierpliwością czekam na kolejny. ;-)

    Zapraszam też do siebie:
    http://sinister-fanfic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny! A kiedy ona zerwie z Mattem???

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie mam słów ! ♥ czekam na następny ! :*

    OdpowiedzUsuń