- On ma jakieś problemy. Nie wiem o co chodzi, ale zauważyłam, że coś jest nie tak.
- Chyba umysłowe. - powiedziała oschle Ali.
- Wczoraj zauważyłam, że coś się stało. - udawałam, że nie słyszałam jej słów.
- Czemu tak sądzisz?
- Spędziłam wczorajszy wieczór z Zaynem i Harrym, a on nie chce żebym się z nimi spotykała. Świetnie się bawiliśmy. Trochę z nimi wypiłam, a gdy wróciłam do domu, Matt nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Siedział w kuchni i nad czymś najwyraźniej myślał. Nie zrobił mi awantury o to, że byłam pijana, a tym bardziej o to, że byłam u sąsiadów. Coś jest nie tak i muszę się dowiedzieć co. - westchnęłam. - Przepraszam cię. Nie chciałam, żebyś znowu była świadkiem naszej kłótni.
- O co mu w ogóle chodziło?
- Rozmawiałam przez telefon z Zaynem, a gdy zobaczyłam Matta wystraszyłam się i zaczęłam udawać, że rozmawiam z tobą.
- To moja wina. Przyszłam i nawet wcześniej cię nie uprzedziłam. - skrzywiła się.
- On na pewno wiedział już wcześniej, że go okłamuje. - wypuściłam głośno powietrze. Spojrzałam na siostrę i zauważyłam, że uśmiecha się pod nosem. - Co? - blondynka uniosła zdezorientowana głowę. Chyba nie zrozumiała o co mi chodzi. - Czemu się uśmiechasz?
- Kręcisz z seksownym sąsiadem, Rooney? - uniosła jedną brew i spojrzała na mnie podejrzliwie. Zaśmiałam się.
- Nie, nie kręcę z sąsiadem, Alison.
- Spójrz idzie tam!- odwróciłam się szybko i spojrzałam w tym samym kierunku co ona, ale nikogo tam nie było.
- Bardzo śmieszne, naprawdę. - mruknęłam.
Blondynka głupio się śmiała z mojej reakcji.
- Widać, że wcale cię nie obchodzi.
- Bo tak jest.
- Zadzwoń do niego. - powiedziała poprawiając swoje włosy.
- Właściwie to masz rację. Muszę z nim pogadać.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam jego numer. Alison dokładnie mi się przyglądała. Na jej ustach był wymalowany uśmieszek zadowolenia. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że to nie będzie przyjacielska pogawędka tylko poważna rozmowa.
- Hallo?
- Hej, Zayn. Musisz porozmawiać.
- Coś się stało? - spytał zaniepokojony.
- To nie rozmowa na telefon. - westchnęłam.
- Jasne. Chcesz się teraz spotkać? Jesteś w domu?
- Jestem w parku. Przyjdź jeśli możesz. Będę czekać.
- Okej. Będę za chwilę. - rozłączył się, a ja znowu głośno westchnęłam.
- Jesteś z nim w ciąży? - jej niespodziewane pytanie kompletnie mnie zdziwiło.
- Oszalałaś?! Skąd ci to przyszło do głowy?
- Rozmawiałaś z nim tak jak w filmach, gdy dziewczyna chce powiedzieć chłopakowi, że wpadła. - zaśmiałam się.
- Alison, nic mnie z nim nie łączy. To tylko przyjaciel.
Właściwie to był moim pierwszym przyjacielem. Nigdy wcześniej nikogo tak nie traktowałam. W domu dziecka nie miałam nikogo bliskiego. Byłam za bardzo skryta, żeby się z kimś przyjaźnić. Zawsze trzymałam się na uboczu.
- Okej, jak tam sobie chcesz. Ja już pójdę skoro musisz wyjawić mu sekret o dziecku.
- Alison! - pisnęłam. - Przestań już z tą ciążą.
- Do zobaczenia.
Dziewczyna z uśmiechem na ustach, pomachała mi na odchodne. Odprowadzałam ją wzrokiem i sama zagłębiałam się w wspomnieniach. Zawsze uważałam, że dzień, w którym poznałam Matta Healy'ego jest moją przepustką do szczęścia. Dopiero teraz zaczęłam dostrzegać, że to był tylko kolejny gwóźdź do trumny.
Szybkim krokiem zmierzałam w kierunku ośrodka. Miałam jeszcze do przejścia tak długą drogę, a nie byłam nawet w połowie swojego celu. Byłam spóźniona piętnaście minut, a tyle samo zajmowała mi dalsza droga. Przez to, że straciłam rachubę czasu, teraz zostanę ukarana i jutro czas mojego wyjścia, skrócony będzie dwa razy tyle ile się spóźniłam. Gdyby przynajmniej jechał ten przeklęty autobus, ale oczywiście uciekł mi sprzed nosa. Prawie biegłam by moja nieobecność nie była aż tak długa. Walczyłam o każdą sekundę spędzaną poza domem dziecka, a teraz tak po prostu się spóźnię. Przestrzegałam każdej zasady, a to jedno przewinienie odbierze mi jedyną rzecz jaką posiadam i na jakiej mi jeszcze zależy.
Potknęłam się o dziurę w chodniku przez co wylądowałam na ziemi. Przeklęty chodnik! Podniosłam się i otrzepałam ubrudzone spodnie, ale tylko roztarłam błoto. Ruszyłam dalej mimo bólu jaki przeszywał moją nogę. Za chwilę przejdzie, a ja przecież muszę iść dalej.
Przeszłam zaledwie kilka metrów i skręciłam za róg sklepu. Widząc grupkę chłopaków stojących na mojej drodze od razu chciałam zawrócić, ale to była najszybsza droga. Zacisnęłam pięści i szybko ruszyłam wzdłuż ulicy. Z każdym krokiem byłam coraz bliżej grupki. Nienawidziłam takich sytuacji, ale nie miałam wyboru. Rooney, dasz radę. Idź przed siebie jak gdyby nigdy nic. Dopingowałam się w myślach. Gdy zbliżyłam się jeszcze bliżej, jeden z nich spojrzał w moim kierunku i uśmiechnął się łobuzersko.
- Cześć! - zawołał od razu.
Jego towarzysze również obdarzyli mnie swoim spojrzeniem. Było ich pięciu co jeszcze bardziej mnie stresowało. Nie odpowiedziałam mu tylko dalej szłam. Niestety, teraz byłam w samym środku tej grupki.
Gdy chciałam ich minąć, ten sam chłopak co wcześniej, zagrodził mi drogę.
- Cześć!
Ponowił próbę, ale ja kolejny raz próbowałam go minąć. Oczywiście z marnym rezultatem. Zrezygnowana stanęłam w miejscu i spojrzałam na niego wściekle.
- Przepuść mnie. - podniosłam głos, co zdziwiło nawet mnie.
Nie mogłam pokazać mu, że ta sytuacja mnie przeraża. Nie ważne, że najchętniej uciekłabym jak najdalej stąd. Nie wolno okazywać strachu.
- Chciałem się tylko przywitać. - powiedział rozbawiony.
- Śpieszę się.
Kontynuowałam udowadnianie mu, że naprawdę nie mam czasu na bezsensowne pogawędki.
- Matty. - przedstawił się wyciągając w moim kierunku dłoń.
Wpatrywałam się w niego ze zrezygnowaniem. Ja nie zamierzałam mu się przedstawiać.
- Chce przejść. - przypominam mu.
- Healy, nie warto. Spójrz na nią. Wygląda jakby nigdy nie miała styczność z lusterkiem. To jakaś...
- Zamknij się! - warknął na niego Matty. - Nie mów tak na nią.
Odsunął się kawałek i od razu wykorzystałam ten moment jako ratunek. Szybko przeszłam obok niego i pobiegłam przed siebie. Łzy cisnęły mi się do oczy.
Skąd mógł wiedzieć, że ubrudziłam się, gdy upadłam na mokry chodnik? Skąd mógł wiedzieć, że włosy roztrzepały mi się na głowie, bo biegłam za autobusem? Zawsze najłatwiej jest kogoś oceniać. On zaraz pójdzie do ciepłego domu, a ja będę musiała się tłumaczyć przed jakąś wściekłą kobietą, która nie toleruje spóźnień.
- Zaczekaj! - usłyszałam za plecami.
Chłopak zrównał się ze mną i złapał za moją rękę, żeby mnie zatrzymać. Stanęłam w miejscu wyszarpując nadgarstek z jego uścisku.
- Zostaw mnie!
- Jak masz na imię?
- Rooney. - odpowiedziałam w końcu.
Brunet uśmiechnął się zadziornie.
- Wierzysz w przeznaczenie?
- Nie. - burknęłam pod nosem oburzona.
- Moim jest dbanie o ciebie.
- Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? - zdziwiłam się słysząc jego słowa.
- Nie, ale wierze, że ty w nią wierzysz. - mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Chyba zwariowałeś.- stwierdziłam ruszając dalej, a Matty oczywiście poszedł za mną. - Przecież nie jestem ładna, więc czego ode mnie chcesz? - chłopak znowu mnie zatrzymał.
- To prawda.- znowu pojawił się ten jego łobuzerski uśmiech. To zabolało. - Bo ty jesteś piękna.
Złapał moją dłoń i przyciągnął mnie do siebie. Chciałam się odsunąć, ale obejmował mnie jedną ręką w pasie.
Czułam się przy nim tak dziwnie. Sposób w jaki do mnie mówił i to jak mocno obejmował moją talie pozwoliło mi wierzyć, że będę kiedyś dla kogoś ważna.
- Niedługo nie będziesz widziała poza mną świata, obiecuje. Nikt nie ma prawa cię obrażać, pamiętaj. Inaczej przywita się z moim prawym sierpowym. Na niego też przyjdzie pora. - spojrzał w kierunku swoich znajomych. - Ale najpierw cię odprowadzę.
- Rooney? - z zamyślenia wyrwał mnie znajomy głos.
Spojrzałam na chłopaka, który właśnie usiadł obok mnie. Zayn. Znowu poczułam te dziwne uczucie w moim żołądku. Dlaczego to wszystko jest takie trudne.
- Zayn, musimy przestać się widywać. To i tak zaszło już za daleko. - westchnęłam.
- Dlaczego? Znowu ci groził? - przymknęłam powieki.
Kiedyś tyle nas łączyło, a teraz? Bałam się o to, że zabije niewinnego chłopaka.
- To jest już zbyt poważne, żeby tak po prostu go lekceważyć. On zrobi ci krzywdę, jeśli kolejny raz się spotkamy.
- Rooney...
- Zayn, on jest zdolny do wszystkiego, rozumiesz? Powiedział, że cię zabije. To już nie jest tylko grożenie. On naprawdę to zrobi.
Czułam jak łzy zalewają moje oczy. Nienawidziłam czuć się bezsilnie.
- Strasznie cię lubię, dlatego musimy zerwać kontakt.
- Będziemy spotykać się za miastem, a tu będziemy udawać, że już się nie kontaktujemy. - od razu pokręciłam przecząco głową.
- Nie będę ryzykowała.
Jedna pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Zaraz za nią pociekły kolejne.
Zayn wstał podając mi swoją dłoń, którą od razu chwyciłam. Stanęłam obok niego. Chłopak wytarł moje mokre policzki, a następnie położył na nich swoje dłonie.
- Nie płacz, proszę. Zaufaj mi, Rooney. - szepnął.
Jego głos był tak bardzo łagodny. Zacisnęłam usta, które teraz utworzyły prostą linię.
- Twoje łzy łamią mi serce. - wyszeptał wpatrzony w moje czerwone oczy.
Tak bardzo chciałam mu powiedzieć, że najbardziej na świecie chce właśnie jego przy sobie, ale nie mogłam. Co stało by się później? Nie mogliśmy być ze sobą. Poza tym prawie się nie znaliśmy. On próbował mi tylko pomóc, tak jak robią to przyjaciele.
Zrobiłam mały krok do przodu i przyłożyłam głowę do jego klatki piersiowej. Czułam jego perfumy, które starałam się zapamiętać. Jego ciepło w tej chwili było dla mnie czymś wyjątkowym, a świadomość, że właśnie mnie obejmował jeszcze bardziej mnie pocieszała. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej, a pomiędzy palcami trzymałam materiał jego koszulki.
- Rooney, chodź pokażę ci coś. - szepnął do mojego ucha.
Nie chciałam się od niego odsuwać. Tak bardzo chciałam coś dla niego znaczyć. Zrobiłam niewielki krok do tyłu. Wydawało mi się, że jesteśmy bardzo daleko od siebie. Szatyn uśmiechnął się do mnie, ale nie był to ten sam wesoły uśmiech jakim obdarzał mnie zazwyczaj, ten był smutny.
~~*~~
Uważam, że bardzo dobrze wyszło mi wspomnienie Rooney. :D Nie sądziłam, że napisze to tam dobrze. Szkoda, że nie pisze tak zawsze, ale nie ważne. xd Rozdziały nie będą się pojawiać teraz zbyt często, ponieważ muszę się uczyć, bo niedługo koniec pierwszego semestru. Poza tym nie kupiłam jeszcze nowego komputera i nadal męczę się na tym gracie. :/
Zostawcie po sobie jakiś ślad w postaci komentarza. :D
Zostawcie po sobie jakiś ślad w postaci komentarza. :D
Zapraszam:
Hahah Zazdrośćcie mi bo ja być pierwsza!!! Bardzo dobry rozdział. Dobrze napisane wspomnienia. Fajne dialogi... i co mam dalej pisać? O wiem ZAJEBISTE
OdpowiedzUsuńCzekam na next ♡ i idę się dalej uczyć -,-
OMG *-*
OdpowiedzUsuńto wspomnienie *0*
Nwm co jeszcze dodać.. Po prostu brak mi słów! <3
Zapraszam również do siebie ;) http://money-is-the-motivation.blogspot.com/p/bohaterowie.html?m=1
Wspomnienie świetne, rozdział jeszcze bardziej. Pozdrawiam =**
OdpowiedzUsuńOwszem wspomnienia wyszły Ci świetnie ; >
OdpowiedzUsuńTakie spotkanie, taka gadka niby taki romantyk i opiekuńczy, a tu się okazuje taki skurwysyn, który jest zazdrosny, nie kocha Jej, nie zależy Jemu na Niej tylko po prostu nie wiem. Chce mieć Ją, bo się przyzwyczaił? Kiedyś Ją za pewne kochał, a teraz? Kurne denerwuje mnie On i to, że trzyma biedną Rooney na siłę przy sobie. A ta głupia wierzy, że chłopa się zmieni ;c
Jak uderzył Ali to myślałam, że Rooney powinna mu zajebać, a tu nieee ;(
No cóż, ale siostrę to ma fajną xd
I spotkanie z Zaynem och i ach ! *.*
Czekam na następny!
Pozdrawiam! ; *
Świetny jak zwykle. Wspomnienie tez świetne i zazdroszcze ci talentu. Z nauka to tez znam chociaż w Polsce macie trudniej a u mnie zaniżony poziom to i tak ciężko.
OdpowiedzUsuńRozdzial zajebistu,, next! <3
OdpowiedzUsuńBoski rozdział :) czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńGenialne po prostu!
OdpowiedzUsuńBrak słów ♥
zapraszam do mnie ;3
http://still-the-one-ff.blogspot.com/
o jejku!! *.* cudowny rozdział!! ♥ z niecierpliwością czekam na next i weny życzę ;))))
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział!Jak najszybciej dodaj następny! :) Powodzenia! ;)
OdpowiedzUsuńKola ;D
Proszę cię kobieto!!!! Chcesz mieć mnie na sumieniu? Ja tu popadam w depresję. Kocham tego bloga ale za każdym razem kiedy go odwiedzam to tu ani śladu po nowym rozdziale. Wiem że trudno jest ci pogodzić z życiem prywatnym bo sama pisze ale proszę cb bo ja tu umieram!!!! Inaczej bd ci groziła haha i ani Bozia nie pomoże haha. W takim razie weny życzę i pisz mi to tu!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny blog ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :) Wspomnienie wyszło świetnie ;) Wplotłaś je w idealnym miejscu ;)
OdpowiedzUsuńChcę znów tego adorable Mattyego ;-; łamiesz matmy serce tym śmieciowatym Mattym
OdpowiedzUsuń