- Dobrze się wczoraj bawiłaś? - spytał kpiąco.
Usiadłam, po czym chciałam wstać, ale w ostatniej chwili złapał za moją rękę i pociągnął z powrotem na łóżko. Nachylił się nade mną i przez chwilę wpatrywał się w moje oczy.
- Odpowiedź, Rooney.
- Bardzo. - warknęłam, próbując się wyswobodzić spod jego ciała, które teraz przylegało do mojego.
Uśmiechnął się, co naprawdę mnie zdziwiło, ale po nim można było się wszystkiego spodziewać.
- Myślałem, że weźmiesz sobie moje wczorajsze słowa bardziej do serca, kochanie. Najwyraźniej nie wyrażam się wystarczająco jasno, więc przepraszam. Postaram się to zmienić.
- Odsuń się ode mnie.
O dziwo zrobił to, ale wstał z łóżka w tym samym momencie co i ja. Stanął obok mnie.
- Jesteś tylko moja, rozumiesz? Jeśli tak trudno pojąć ci to czego chce, to rozpierdole mu łeb.
Jego groźba wstrząsnęła moim ciałem. Wyobraziłam sobie ten okropny widok. Bez słowa podeszłam do szafy. Zaczęłam w niej szukać ubrań, które mogłabym dzisiaj ubrać.
Nagle poczułam na biodrach jego ręce. Przyciągnął mnie do siebie, a ja zacisnęłam mocno powieki. Zostaw mnie! Proszę! Odejdź i nie wracaj! Jego usta musnęły mój obojczyk. Czułam do niego obrzydzenie.
- Nie chce z tobą walczyć, Rooney. - szepnął odsuwając się i zostawiając mnie samą.
Nienawidzę go za to. Miesza mi w głowie i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Próbuje za każdym razem udowodnić mi, że to tylko i wyłącznie moja wina. Czy ja tak dużo oczekiwałam od życia? Chce kochać i być kochaną przez faceta, który by mnie szanował. Czy to naprawdę aż tak wiele? Zaczynam wątpić w istnienie mojej miłości do Matta. Jak można kochać kogoś tak okrutnego?
Ten dzień był naprawdę dziwny i inny od wszystkich. Matt cały dzień był w domu. Od rana do teraz nie wyszedł nawet na chwilę. Zawsze nie było go przynajmniej przez pół dnia, a teraz było już południe, a on nadal tu był. Na dodatek siedział w salonie i nad czymś znowu myślał. Miałam tylko nadzieję, że nie jestem powodem tych myśli. Podejrzewałam, że coś się stało, ale nie mogłam go o to spytać. Nie chciałam siedzieć z nim w salonie, bo pewnie zaraz znalazłby jakiś pretekst do kłótni, więc siedziałam na huśtawce i czytałam książkę. Postanowiłam jednak zrobić sobie krótką przerwę i napisać smsa do Zayna.
Hej. :) Jak noga Harryego?
Ta sprawa ciekawiła mnie znacznie bardziej niż książka, którą czytałam. Najchętniej wymknęłabym się po cichu z domu i sama sprawdziła. W końcu to przeze mnie się skaleczył. Gdyby nie jego troska o moje stopy, wszystko byłoby dobrze i Harry mógłby tańczyć dalej. Naprawdę jest mi go szkoda. Nawet nie mogę iść go teraz odwiedzić.
Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Dzwonił Zayn. Właściwie to sama mogłam do niego zadzwonić.
- Hallo?
- Wszystko w porządku. Nie musisz się martwić. - zapewnił mnie Malik. - Gdy Harryemu zszywali nogę, ja spałem w poczekalni. - zaśmiałam się.
- Pozdrów go ode mnie.
- Nie przyjdziesz do nas? - ciężko westchnęłam.
- Nie wiem, wątpię.
- A jak u ciebie? Wszystko w porządku?
Wiedziałam o co mu chodzi. Pytał o sytuację z Mattem.
- W najlepszym. - mruknęłam.
- Szkoda, że się nie zobaczymy. Wczoraj było naprawdę fajnie. - uśmiechnęłam się.
- Żeby mnie zobaczyć musisz tylko podejść do okna, więc nie jest tak źle.
Usłyszałam w komórce jego kroki, a później zobaczyłam go w oknie na pierwszym piętrze.
- Nie zmieniłaś się od wczoraj. - znowu się zaśmiałam.
Spojrzałam przed siebie i prawie zakrztusiłam się własną śliną. Matt ze skrzyżowanymi rękami na piersi, stał oparty o framugę okna i wpatrywał się we mnie podejrzliwie.
- Muszę kończyć, Alison.
Szybko się rozłączyłam chowają telefon do kieszeni. Poprawiłam się na poduszce i spojrzałam na książkę, którą nadal trzymałam.
- Z kim rozmawiałaś? - spytał z uniesioną brwią.
- Z Alison.
- To ciekawe. Czeka na ciebie w korytarzu i nie wydaje mi się, żeby z tobą rozmawiała.
Wpadłam ze swoim kłamstwem. Cholera! Wstałam z miejsca i ruszyłam w kierunku drzwi. Minęłam go i szybko znalazłam się w korytarzu. Alison faktyczne tu była, stała oparta o drzwi.
- Rooney! - odwróciłam się.
Matt podszedł do mnie bliżej.
- To moje ostatnie ostrzeżenie. - warknął, a ja przymknęłam powieki, żeby się nie rozpłakać.
Przecież on nie może nikomu nic zrobić, prawda? Znowu się boję. Co jeśli jednak...
- Zamknij się, ty parszywa gnido! - otwarłam szeroko oczy słysząc słowa siostry.
Matt podszedł do niej i uderzył ją w policzek. Nawet teraz nie potrafiłam nic zrobić, ale przecież musiałam.
- Zostaw ją!
- Taki sam nie wyparzony język jak u siostrzyczki. Obie tak samo głupie.
Matt zostawił mnie samą z Alison, która od razu otwarła drzwi i wyszła. Szybko włożyłam buty, po czym pobiegłam za nią. Wyszła ona już na chodnik.
- Ali! - zawołałam, ale dziewczyna zatrzymała się dopiero po przejściu jakichś czterech metrów.
Podeszłam do niej, a następnie mocno przytuliłam.
- Przepraszam cię za niego.
Jej twarz była mokra od łez. Wytarłam jej policzki. Tak bardzo przypominała mi teraz siebie. Płakałam dość często i zawsze z tego samego powodu.
- Chciałabym ci pomóc, Rooney.
- Muszę sobie sama radzić. Nie martw się o mnie. Jakoś dam radę.
Mówiąc to patrzyłam w jej zapłakane oczy i wiedziałam, że muszę zmienić swoje życie. Tak dalej nie mogło być. Teraz nie cierpiałam tylko ja, ale i ona. Nic takiego nie zrobiła, a Healy ją uderzył. Nie zasłużyła na takie traktowanie.
- Alison, obiecuje ci, że od niego odejdę. - szepnęłam.
Chyba sama nie byłam pewna swoich słów. To wszystko było zbyt skomplikowane, żeby tak po prostu coś zmienić, ale musiałam, chociaż nie miałam pieniędzy, ani żadnego miejsca zaczepnego.
Nie chciałam pomocy od Alison. Pokochałam ją, ale niczego nie chciałam od jej rodziców. Ja swoich nigdy nie miałam i mieć nie będę. To, że Ali mnie odnalazła nic nie znaczyło. Nie chciałam nawet poznawać tych ludzi. Gdy byłam młodsza zawsze sądziłam, że rodzice po mnie przyjdą, że zostawili mnie tylko na jakiś czas. Nigdy ich nie poznałam. Teraz, gdy miałabym możliwość dowiedzenie się kim są, ja tego wcale nie chce. Dlatego sama muszę sobie poradzić. Wszystko będzie tak jak do tej pory.
~*~
Rozdział trochę krótki, ale jest dosyć fajny. :P Komputer mi się psuje, więc mam trudności z dodawaniem i dlatego też was nie informuje. -,- Niedługo będę miała laptopa, więc wszystko wróci do normy, ale jak na razie muszę się męczyć. :/
Zapraszam:
http://ask.fm/opowiadanianiki
Nika xx
Łooł, a co to za 0 komentarzy? Ahhaa znowu jestem fanką twojego bloga xd! Japierdacze rozdział jest cud miód. Tylko szkoda, że taj mało osób komentuje xc. I lol tak szczerze to boje się trochę tego bloga xd. A teb Matt to idiota, który myśli, że jest fajny jak poniży dziewczyne. Dawaj szybko nexta! U weny życze :)))
OdpowiedzUsuńWow szaleństwo.
OdpowiedzUsuńTen glupi debil na nią nie zasługuje i nie ma prawa bic All, za kogo on sie uważa?
Szkoda,że Zayn nie przyszedł pomóc dziewczyną. Jak ten dupek coś zrobi Malikowi to z nim źle.
Pozdrawiam i czekam na następny @LoloOficiall
Ps. Zapraszam do siebie i licze na twoja opinię sila-marzen-one-direction-ff.blogspot.com
Rozdział świetny, Matt pozostanie debilem forever. Wiedziałam,że jest dupkiem. Rooney powinna dawno odejść od tego palanta. Czekam na nexta. Pozdrawiam :***
OdpowiedzUsuńsuper :))
OdpowiedzUsuńSwietne :P
OdpowiedzUsuńnareszcie coś dodałaś :) rozdział świetny i więcej takich proszę ! ;>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
rozdział,jak zwykle cudowny. Matt ty.. psycholu ! nienawidzę cię ! :(
OdpowiedzUsuńmam nadzieje,że kolejny będzie za niedługo bo będę czekać :)
A teraz typowy spam: chciała bym zaprosić cię na mojego bloga o Maliku:http://reallyiloveyou.blogspot.com/
pozdawiam Nobody :*
Co za chuj z Matta! Sama bym Ci przywaliła w ten parszywy ryj! Zdechnij, będzie najlepiej...
OdpowiedzUsuńRacja, rozdział krótki, ale za to bardzo ciekawy :) Mam nadzieję, że Rooney się uwolni od tego chama!
Czekam na nexta xx
Pozdrawiam, @droowseex
Świetne <3
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i zapraszam na swojego bloga :)
http://ride-or-die-fanfiction.blogspot.com/?m=1
Super:-)
OdpowiedzUsuńBoskie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie :
swiat-wedlug-pauli.blogspot.pl
Ojojojoj : ))
OdpowiedzUsuńCo ten pieprzony Matt wygaduje? Jeśli zrobi coś Zaynowi to normalnie go zabiję xd
Strasznie się tym przejęłam, że On mówi takie rzeczy do Rooney, która już dawno powinna od niego odejść, a nie jeszcze się użera z takim dupkiem Ehhhh... : <
Jeszcze uderzył Alison no nie ;c To już było na prawdę chamskie :(
Ale fajne było to jak Zayn zadzwonił do Rooney i ta do niego, że jak chce ją zobaczyć to wystarczy podejść do okna, a on to zrobił ooo *.*
Tak miło xd
Czekam na następny! ;3
Pozdrawiam. :P
Ohohoh.. godzina i jestem na bieżąco. Weny życzę.
OdpowiedzUsuńFajny ten rozdział! ;) Jak najszybciej dodaj następny! :) Powodzenia! :D
OdpowiedzUsuńKola ;D
Super
OdpowiedzUsuńNaprawdę fajne i oby te wszystkie miłe komentarze motywowały cię do dalszej pracy! To dla każdego wiele znaczy. Więc i ja powiem Ci tyle, że zakochałam się w tej historii. Opowiadanie trafia do mojej listy ff.
OdpowiedzUsuńPolecam przy okazji wszystkim przeczytać opowiadanie Crazy mind, które jest remake'iem autorki opowiadania o tym samym tytule. Dostępne jest na Wattpadzie i blogspocie z tego co wiem.
http://www.wattpad.com/80812212-crazy-mind
http://haveyougotcrazymind.blogspot.com/
świetny ♥ zapraszam do siebie http://opowiadanie-neymar-marika.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńhttp://kraina-fanfiction.blogspot.com/ Hej. Zapraszam na nowy spis fanfiction ! PS. Zapoznaj się z regulaminem.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, trafiłam dziś na bloga, i jest naprawdę świetny. Przeczytałam wszystkie rozdziały w ciągu zaledwie godziny, i jestem zachwycona. Myślę, że będę tu częściej wpadać, obserwuję. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie; mam nadzieję, że zajrzysz ;)
http://shalieandonedirection.blogspot.com/
Gnido XDDDDD
OdpowiedzUsuńNie wierzę że Matt tak po prostu uderzył Alison! Co za typ -,-
OdpowiedzUsuń