wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział 15

   To było nowe doświadczenie siedzieć z Healym przy jednym stole i jeść naleśniki. Może kiedyś jeszcze było to możliwe, ale później wszystko się zmieniło, Matt się zmienił. Nadal trudno było mi oswoić się z prawdą, którą mi powiedział. Może gdzieś w podświadomości zdawałam sobie z tego sprawę, ale oswojenie się z tym, było cholernie trudne.
- Muszę na chwilę wyjść. - oświadczyłam wkładając do zlewu swój talerz.
Matt nie odezwał się od razu. Przez chwile mi się przyglądał, po czym spuścił wzrok.
- Chcesz iść do niego, prawda?
Głos miał obojętny, tak samo jak wyraz twarzy. Chciałam wiedzieć o bym w tej chwili sobie myślał, ale nie posiadałam daru czytania w cudzych myślach.
- Muszę pogadać z Zaynem. To nie potrawa długo, więc zaraz wrócę.
Chłopak tylko w zamyśleniu pokiwał głową. Skoro chciał, żebym mówiła mu prawdę to właśnie ją otrzymał. Nie chce już niczego ukrywać. Źle się z tym czułam, ale byłam zmuszona do kłamania. Bałam się, ale teraz było inaczej.
- Zaraz wrócę. Nie idź nigdzie.
Brunet nawet na mnie nie spojrzał. Musiałam mieć tylko nadzieje, że zostanie w domu. Jak na jego standardy przebywania tu to i tak trwało to już dość długo. Zwykle wychodził i wracał o różnych porach dnia lub nocy. Czasami pijany od razu szedł spać, więc było tak jakby wcale go tu nie było. Życie z Mattem nigdy nie wydawało się być proste, więc z czasem się do tego przyzwyczaiłam. Teraz zaczęło mi się wydawać, że coś może się zmienić, ale w gruncie rzeczy miałam obawy, że to tylko moje złudzenia. Nikt nie potrafi zmienić się z dnia na dzień, a tym bardziej ktoś kto był uzależniony.

   Weszłam do salonu za Zaynem i od razu się uśmiechnęłam. Harry leżał na kanapie i jadł chipsy oglądając telewizor. Chyba miał się dobrze co bardzo mnie ucieszyło.
- Cześć, loczku. - zawołałam wesoło.
Styles od razu usiadł robiąc mi miejsce. Uśmiechnął się do mnie i poklepał miejsce obok siebie.Bez słowa usiadłam obok niego. Nie ważne, czy miałam na to ochotę, czy też nie. Kto odmówiłby widząc jego piękny uśmiech?
- Wreszcie do nas przyszłaś. - stwierdził ucieszony. - Zayn przynieś jakieś wino.
- Nie pije z wami po ostatnim razie. - słabo się zaśmiałam. - Poza tym przyszłam porozmawiać z Zaynem.
- Czuje się odrzucony, Rooney. Powiedz jeszcze, że mam oddać wam salon, telewizor i chipsy.
- Chodź, Rooney.
Oboje poszliśmy do kuchni, gdzie Zayn oparł się o blat, a ja stałam pośrodku pomieszczenia. Skubałam rąbek koszulki i niepewnie spoglądałam na chłopaka. Tak trudno mi było zacząć, ale w końcu musiałam coś powiedzieć.
- Chciałam cię przeprosić.
- Za co? - zdziwił się.
- Za całe to zamieszanie z Mattem. Nie chciałam, żeby zobaczył cię jak się obudzi, dlatego wolałam, żebyś już poszedł.
- Wiem o tym.
- Wszystko się teraz skomplikowało i nie mogę go zostawić. Muszę mu pomóc.
- Nie wiem, w czym możesz pomóc temu idiocie. Po tym co ci zrobił powinnaś odejść.
- Zayn, nie mów tak. Jestem mu to winna.
- To twoja decyzja, a ja nie mam zamiaru się w to wtrącać. - wzruszył ramionami.
- Jeszcze raz cię przepraszam. Muszę już iść, ale spotkamy się niedługo, prawda?
- Jasne.
Pożegnałam się z nimi i wróciłam do domu. Inaczej wyobrażałam sobie tą rozmowę, ale mogłam się spodziewać, że Malik nie będzie zbytnio zadowolony. Nadal miałam zamiar spędzać z nim czas, bo był moim... przyjacielem. Gdy weszłam do domu usłyszałam głos Healyego.
- Powiedziałem jej. - mruknął. - Powiedziała, że chciała ode mnie odejść... Czuje się dzisiaj okropnie. Nie wiem jak to wytrzymam... Okej, przyjdę. Na razie.
Weszłam do salonu, bo tam właśnie był Matt. Stał na środku pokoju z telefonem w ręku. Słysząc moje kroki, odwrócił się do mnie przodem. Powoli ruszyłam w jego kierunku, a gdy byłam już wystarczająco blisko, objęłam rękoma jego kark. Uważnie przyglądałam się jego twarzy. Był taki blady.
- Matt. - szepnęłam. - Muszę ci pomóc tak jak ty pomogłeś kiedyś mi.
- Kiedy ci pomogłem, Rooney? - prychnął.
- Kochałeś mnie... kiedy nikogo nie miałam.
- Nadal cię kocham. - powiedział jakby było to najbardziej oczywistą rzeczą na świecie.
To miło miłe. Nie pamiętam kiedy ostatnio mi to powiedział.
- Gdzie teraz idziesz?
- Napić się z Alexem. Zaproś Alison. Ja wrócę późno.
- Obiecaj mi coś.
Chłopak patrzył na mnie czekając na dalsze słowa.
- Nie będziesz brał. Pójdziesz się tylko napić.
Skinął głową, po czym pocałował mnie w czoło.
- Baw się dobrze. - powiedział idąc w kierunku sypialni.
Zrobiłam tak jak radził mi Healy. Od razu zadzwoniłam do siostry i zaprosiłam ją do siebie. Miała przynieść jakiś film. Alison jak zwykle była entuzjastycznie nastawiona. Gdy tylko usłyszała o babskim wieczorze, pisnęła do słuchawki i powiedziała, że nie może się doczekać. Jak zwykle jej osoba potrafiła poprawić mi humor.

   Otuliłam się ciepłym kocem, a kawałek przycisnęłam do swojego policzka. Patrzyłam na ekran telewizora, chociaż trudno było mi skupić całą swoją uwagę na filmie. Cały czas myślami byłam z Healym. Zastanawiałam się nad tym co robi i czy na pewno dotrzyma obietnicy i niczego nie weźmie. Przez ostatnie wydarzenia kompletnie nie miałam do niego zaufania. Pozostała mi tylko wiara, że będzie dobrze.
- Boże, ale on słodki! - wykrzyknęła Alison.
Zdezorientowana spojrzałam na siostrę marszcząc czoło. Nie miałam pojęcia co stało się w filmie, bo kompletnie odleciałam.
- Powiedział jej, że ją kocha. - pisnęła podekscytowana blondynka.
Chwyciłam za poduszkę, którą miałam za plecami i rzuciłam nią w siostrę.
- Przestań się tak ekscytować. - zachichotałam. - Po prostu przyznaj, że podoba ci się ten aktor. Co chwile powtarzasz, że jest słodki.
Alison przewróciła oczami i wyszczerzyła się.
- Kocham go! - wykrzyknęła przytulając do siebie poduszkę.
W tym samym czasie telewizor zgasł. Zdezorientowana spojrzałam na Alison. Na początku myślałam, że wyłączyła telewizor, ale to ja miałam pilot. Wstałam i podeszłam do kontaktu, żeby zapalić światło.
- Prąd siadł. - mruknęłam. - Już nie zobaczysz tego swojego pięknego aktora. - zachichotałam widząc minę Alison.
- Życie jest nie fair. - westchnęła zrezygnowana.
Podeszłam do okna, żeby zobaczyć, czy sąsiedzi mają prąd, ale w ich oknach również było ciemno. Ruszyłam więc w poszukiwania swojego telefonu. Po drodze oczywiście uderzyłam stopą o sofę. Jęknęłam przeklinając pod nosem na przeklęty mebel. Chwyciłam za telefon leżący na kanapie i wybrałam numer Zayna. Jak zwykle, gdy miałam problem dzwoniłam do niego.
- Cześć, Rooney. - przywitał mnie jego miły głos.
- Hej, Zayn. Macie prąd? - spytałam uśmiechając się.
- Mamy, a co chcesz pożyczyć? - zaśmiał się.
- Jasne, byłoby miło z twojej strony. Przyjdziesz zobaczyć co się stało?
- Okej, zaraz będę. - powiedział rozłączając się.
- Zaraz zacznę podejrzewać, że to woja sprawka. - zachichotała Alison. - Chcesz go tu zwabić po pretekstem braku prądu.
- Ali, nie wiem, czy zauważyłaś, ale nie ma prądu.
Blondynka wstała i zaczęła poprawiać włosy. Wyglądała tak zabawnie, gdy szybko poprawiała swój wygląd. Wygładziła ręką swoją koszulkę, która teraz była strasznie pomięta. Podeszłam do niej i rozczochrałam jej włosy.
- Ej! - zawołała oburzona. - Niszczysz moje pierwsze wrażenie!
Jej rozpaczliwy głos cholernie mnie rozbawił.
- Jak zobaczy tą twoją pomiętą bluzkę to ucieknie. - zażartowałam.
- Gdzie masz żelazko? - pisnęła.
Usłyszałam pukanie do drzwi i pobiegłam otworzyć.
- Nie ma prądu, kochanie. Nie uprasujesz bluzeczki.
Nie potrafiłam się nie śmieć z siostry. Tak strasznie chciała zrobić dobre wrażenie na Zaynie. Otworzyłam drzwi wejściowe i oczywiście zobaczyłam Malika. Uśmiechnęłam się i wpuściłam go do środka.
- Z czego się śmiejesz? - spytał zdezorientowany.
Gdy chciałam odpowiedzieć, dostałam poduszką w plecy. Schyliłam się po nią nadal chichocząc.
- Ale ty jesteś dziecinna. Ja nie uderzyłabym cię poduszką! - zawołałam. - Przepraszam cię, ale pewna osoba przez ciebie wpadła w szał.
- Przeze mnie? - zdziwił się.
- Zabije cie, Rooney! - zagroził mi rozbawiony głos z salonu.
- Przez te twoje piski straciłyśmy prąd. - zachichotałam stając w progu salonu. - Zrób sobie z koca sukienkę to nie będzie widać tej pomiętej bluzki.
Obok mnie stanął Zayn spoglądając do salonu. Alison z obrażoną miną stała na środku pokoju. Rzuciłam poduszkę na sofę i spojrzałam na Zayna.
- Cześć. - przywitał się z Alison.
Ta zaś nieśmiało mu odpowiedziała. To była zupełnie inna Ali.
- Gdzie masz bezpieczniki? - spytał.
- W korytarzu. - odpowiedziałam wskazując na ścianę.
Wyciągnęłam z szafki latarkę i podałam ją Zaynowi. Pokazałam mu gdzie dokładnie są bezpieczniki. Chłopak szybko włączył nam z powrotem prąd.
- Wybiło korki.
Już w głowie słyszałam głos Alison, który mówi, że to z powodu seksapilu aktora. Tak, zdecydowanie to wyjaśnienie było w jej stylu. Była tak zafascynowana tym głupim aktorem, że chyba tylko z jego powodu przyniosła ze sobą ten film. Zayn od razu, gdy nam pomógł, wrócił do domu. Zaproponowałam mu, żeby z nami został, ale odpowiedział, że nie ma teraz czasu. Zdecydowanie nie chciał zostać. Podejrzewałam, że jest zły po naszej dzisiejszej rozmowie.

~~*~~

Niezbyt udany rozdział, ale starałam się. :P Jakoś nie miałam pomysłów co do niego. :/ Na kolejny mam mały zarys tego co chce napisać. :) Postaram się go dodać szybciej niż ten. :3 Mam nadzieje, że nie gniewacie się na mnie.
Zapraszam was też do czytania mojego drugiego opowiadanie. Dodaje je na facebooku. :) Jest prawie skończone, więc jest dużo rozdziałów do czytania. :3 Pisze też inne opowiadanie na tej stronie (Memory). :)

Nika