niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 12

  Zanim cokolwiek zrobiłam, wyszłam na taras i zadzwoniłam do Alison. Poprosiłam ją aby w razie czego mnie kryła. Wiedziałam, że nie będę ją musiała o to prosić, bo ona i tak na pewno by to zrobiła, ale chciałam mieć pewność, że tu nie przyjdź, gdy ja będę z Zaynem. Matt wtedy już by mi nie groził tylko wykonał swoją obietnice. Tak dużo ryzykowaliśmy.
  Wróciłam do domu i poszłam się ogarnąć. Byłam w kompletnym nieładzie, a miałam coraz mniej czasu. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, zrobiłam codzienny makijaż, który składał się z tuszu i różowej szminki, następnie ubrałam się w przyszykowane wcześniej ubrania i wyszłam z łazienki.
  Matt siedział na kanapie, a gdy mnie zobaczył otwarł szerzej usta. Był przyzwyczajony do tego, że wyglądam jak szara myszka? To było kiedyś. Healy podrapał się po karku.
  - Ładnie wyglądasz, Rooney.
  Powiedział w końcu. Z niewzruszoną miną na niego spojrzałam.
  - Wyglądam jak zwykle. - mruknęłam. - No może z wyjątkiem tego, że dziś rozpuściłam włosy i ubrałam coś co nie przypomina starych dresów. Przyzwyczajaj się, bo nie mam zamiaru wiecznie wyglądać jak lump.
  Chłopak wpatrywał się we mnie i pewnie zastanawiał się co powiedzieć. Spojrzałam na swój nadgarstek i poprawiłam zegarek, który dostałam od Alison.
  - Gdybyś dawał mi czasami pieniądze nie miałabym z tym problemu.
  Brunet wstał i wyciągnął z kieszeni portfel. Zaśmiałam się widząc ten widok.
  - Nie wierze w to co widzę! Matt Healy chce mi dać pieniądze. - pokręciłam głową. - Już ich nie chce. Wolałabym żebrać na ulicy niż wziąć od ciebie choćby grosz.
  Ruszyłam w kierunku drzwi wyjściowych, nie obracając się za siebie. Słyszałam, że za mną poszedł, ale musiałam udawać twardą. W głębi duszy wcale taka nie byłam, ale chciałam, żeby on w to uwierzył nie ja.
  - Jesteś na mnie zła? - prychnął opierając się o futrynę.
  - Zachowujesz się jakbyś był Bogiem i wszyscy muszą ci się podporządkować. - stwierdziłam wkładając buty. - Ja się na to nie pisze.
  - Stałaś się taka mądra, bo właśnie wychodzisz.
  Od razu pokręciłam głową, spoglądając na niego. Miał zaciśniętą szczękę, więc wcale nie był taki wyluzowany jak chciał być.
  - Jestem już tym wszystkim zmęczona, Matt. Mam już ciebie dość.
  Mówiąc te słowa sięgnęłam ręką po klamkę. Nacisnęłam ją i chciałam otworzyć drzwi, ale Healy w tym samym czasie zamknął je z głośnym trzaskiem. Zacisnęłam usta w cienką linie.
  - Powiedz mi teraz jaka jestem beznadziejna, jak to bardzo mną gardzisz.
  Czułam jak do oczu napływają mi łzy. Matt spoglądał na mnie marszcząc czoło. Uniósł dłoń i odgarnął kosmyki moich włosów za ucho.
  - Kogo tym razem będziesz chciał zabić? Zayna? Alison? Może Harryego? Zabij mnie. - podsunęłam mu. - Wszystkie moje problemy zostałyby rozwiązane. Zrób to! - krzyknęłam.
  Brunet przysunął się do mnie i chciał mnie objąć, ale go od siebie odepchnęłam. Obróciłam się, szybko wychodząc z mieszkania. Co on sobie wyobrażał? Zachowuje się jak jakiś kompletny idiota i nagle przypomniało mu się, że przecież podobno mnie kocha. Jak dla mnie ten związek nie miał sensu. Matt Healy mógłby zniknąć z mojego życia raz na zawsze, a ja nie zapłakałabym z tego powodu ani razu. Już dość wylanych łez przez tego bezuczuciowego dupka.

  Oboje z Zaynem podeszliśmy do stoiska z watą cukrową. Chłopak kupił jedną, którą chwilę później mi podał. Sam powiedział, że nie ma ochoty, chociaż i tak co jakiś czas skubał moją.
  - Idziemy na kolejkę? - spytałam.
  - Przed chwilą powiedziałaś, że nie chcesz. - zaśmiał się.
  Wzruszyłam ramionami, nie potrafiąc się nie uśmiechnąć. Wzięłam kolejny kawałek waty do buzi. Zawsze uwielbiałam ten smak. To taki minimalny powrót do tych dobrych chwil z mojego dzieciństwa.
  - Ty przed chwilą powiedziałeś, że nie masz ochoty na watę. Jesteś taki niezdecydowany. - stwierdziłam przewracając oczami teatralne.
  Od razu odpowiedział mi jego szczery śmiech.
  - To samo można powiedzieć o tobie.
  - Mi wolno, jestem kobietą, a kobiety są wiecznie niezdecydowanie.
  Przystanęłam w miejscu i wskazałam palcem na mały namiot z napisem wróżka Samantha. Malik zmarszczył czoło wpatrując się w namiot.
  - Wierzysz w takie brednie? - zdziwił się.
  - Nie i właśnie dlatego chce tam iść. Nigdy nie zrobiłeś żadnej rzeczy tylko po to by się pośmiać? - spytałam ruszając w kierunku namiotu.
  Nawet nie wiedziałam, czy Mulat za mną poszedł. Byłam bardzo ciekawa co ta kobieta mi powie. Weszłam do środka, a zaraz za mną wszedł Zayn. Rozejrzałam się dookoła. Na środku stał stolik, a na nim czerwony obrus, karty do tarota i szklana kula. Obok stolika stały dwa krzesła, a na jednym z nich siedziała kobieta w różowej sukience, która bardziej przypominała szatę. Na głowie miała tego samego koloru turban, a w uszach kolczyki z dużymi, świecącymi kamieniami.
  - Witajcie, moje dzieci. - powiedziała radośnie. - Spodziewałam się was.
  Wskazała palcem na krzesło obok wejścia do namiotu.
  - Weź je i chodźcie bliżej. - zachęcała nas.
  Jak zaczarowana podeszłam do krzesła obok stolika i usiadłam na przeciwko kobiety. Spod turbana wystawały jej czarne kosmyki włosów. Kobieta miała około czterdziestu paru lat. Jej twarz była pokryta dużą ilością makijażu i brokatu, ale mimo wszystko na jej twarzy były niewielkie zmarszczki, które od razu rzucały się w oczy.
  - Ty również podejdź. - spojrzała na Malika, który własne przysunął swoje krzesło do stolika. - Daj mi swoją rękę, a powiem ci jaka będzie twoja przyszłość, koteczku. - zwróciła się tym razem do mnie.
  Podałam jej swoją szczupłą, trochę klejącą się dłoń, którą ona od razu odwróciła i przyjrzała się jej linią.
  - Masz bardzo długą linię miłości, ale zaś niezbyt długą linię życia. - wzruszyła nieznacznie ramionami. - Ale nie przejmuj się tym, ponieważ większość ludzi, którzy tu przychodzą takie mają. Przewlekłe choroby są najczęstszą przyczyną. - mruknęła.
  Przeszedł mnie dreszcz słysząc w jak banalny sposób to mówiła. Tak jakby kompletnie ją to nie obchodziło, a ja byłam po prostu jedną z wielu. Liczyłam na to, że usłyszę coś bardziej wartościowego.
  - Nie ma najmniejszego powodu, żeby się przejmowały, bo to ściema. W tej swojej kuli widzi pani przyszłość? - zaśmiał się Zayn. - Widziała pani nas w niej jak szliśmy?
  - Nie bądź śmieszny, młody niedowiarku! - podniosła głos patrząc rozzłoszczonym wzrokiem na chłopaka.
  - Ześle pani na mnie klątwę? - prychnął.
  - Jeśli myślisz, że tymi oszczerstwami zaistniejesz w oczach tej młodej damy, to się mylisz. - powiedziała oschle.
  Zayn wstał i spojrzał na mnie.
  - Wiedziałem, że to głupi pomysł, żeby tu przychodzić, Rooney.
  Kobieta również wstała i spojrzała na Malika. Zaczęłam mu się dokładnie przyglądać, a raczej jego tęczówką. Szatyn też na nią spojrzał, marszcząc czoło.
  - W twoich oczach widać zakochanie, ale coś stoi ci na przeszkodzie by zyskać jej miłość. Widać też niepewność i lęk przed czymś co ci zagraża. Jesteś odważny, ale nawet ta odwaga jest zbyt słaba by zwalczyć strach. Dlaczego zamknąłeś oczy? - zaśmiała się. - Powiedziałam za dużo? Ty i twoje zwątpienie w ludzkie umiejętności kiedyś zginiecie.
  - Bo tak powiedziała emerytowana wróżka telewizyjna?
  Kobieta cała się zaczerwieniła, a jej oczy otwarty się szerzej. Przyłożyła dłoń do czoła i jak płatek kwiatu opadła na krzesło głośno wciągając powietrze.
  - Wyjdźcie. - zażądała zdławionym głosem. - Dostałam migreny. To przez waszą złą energię. - fuknęła. - Mogę ci tylko współczuć, kochanie. Odrywając się od jednego chama natrafiasz na kolejnego.
  Oboje ruszyliśmy do wyjścia, ale jej słowa zdążyły się wyryć w mojej pamięci. Gdy opuściliśmy namiot wróżki spojrzałam oszołomiona na Zayna.
  - Co to było? - zachichotałam.
  - Nawiedzona wróżka. - odpowiedział kręcąc z dezaprobatą głową. - Nigdy więcej! Obiecaj, że nie będziesz chciała tu wrócić.
  Znowu zaczęłam się śmiać. Malik miał minę jakby przed chwilą ktoś go uderzył.
  - Zirytowałeś ją!
  Gdy ruszyliśmy przed siebie, naprawdę miałam nadzieje, że nigdy tu nie wrócę.
  - To było okropne. - stwierdził, a przez jego ciało przeszedł dreszcz. - Wlepiła we mnie ten swój wzrok i zaczęła mówić te rzeczy. - chłopak pokręcił głową. - Nigdy więcej, Rooney!
  - Obiecuje. - zaśmiałam się. - Ale mogłeś dać jej szanse. Od razu założyłeś, że to oszustka.
  - I nadal tak twierdze.
  Oboje z Zaynem poszliśmy przejechać się kolejką. Wrzeszczałam całą drogę w dół, a Zayn nie potrafił się ze mnie nie śmiać. To był świetny dzień i zamierzałam z nim jeszcze taki spędzić. Zayn był naprawdę świetnym chłopakiem. Wróżka wcale nie miała racji mówiąc, że jest taki jak Matt.

~*~

Nie wiem jeszcze kiedy napisze kolejny rozdział, ale chyba niedługo. :3
Komentujcie opowiadanie i dodawajcie się do obserwatorów. :)
Życzę wam wesołych świąt i udanego sylwestra. :*

Nika

14 komentarzy:

  1. Świetny, chyba ta wróżka miała rację. Pozdrawiam, Megan.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super jak zawsze :)
    Wesołych Świąt
    xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ;) wesołych Świąt

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Świetna akcja z tą wróżką xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, Wesołych Świąt i Wesołego Nowego Roku :*

    OdpowiedzUsuń
  6. A co jesli okaze sie, ze Zayn jest taki jak Matt? :o Nie, to niemozliwe!
    Rozdzial swietny! Ciesze sie, ze Rooney przeciwstawila sie Mattowi.
    Czekam na nexta x
    Pozdrawiam, @droowseex

    OdpowiedzUsuń
  7. Na reszcie nasza cicha Rooney postawiła się temu sukinsynowi! ; D
    Jest to coś niesamowitego ; >
    Ach ten Matt niech teraz patrzy jak to ta, którą niby kocha, a zarazem męczy, może żyć bez Niego ; ) Dzień z Zaynem to ciekawe doświadczenie ; ) Wesołe miasteczko, wata cukrowa, wróżka xd Wymarzona randa hahah Ale ta wróżka to mnie rozwaliła. Jeszcze te teksty Malika do niej no proszę hahaha
    Tylko mnie to tak rozbawiło? ^^ Tylko jedno mnie przeraziło? Chyba tak, bo wróżka powiedziała, że Rooney od jednego chama odejdzie i natrafi na drugiego. Hmmm.. Czy t możliwe, że Malik będzie tak samo dupkiem? Ja nie chcę w to wierzyć, według mnie nie, ale nie wiadomo : >
    Wszystko się ułoży i będą razem tak będzie miło ; ))
    No cóż ja Tobie też życzę wszystkiego dobrego, spełnienia marzeń, szczęśliwego nowego roku, dużo zabawy, chyba dobrych ocen xdd Życzę Ci byś spotkała swojego idola, lub idoli ^^ I wszystkiego co sobie zażyczysz!
    Wesołych Świąt! ; *
    Pozdrawiam ; 3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudownie, pisząc swoje opowiadania ukazujesz rzeczy trudna do ukazania. Z okazji nowego Roku i Świąt Bożego Narodzenia życzę Ci byś nie traciła wiary w siebie, byś nigdy się nie poddawała, byś miała dużo weny, uśmiechu na twarzy, by doba była dłuższa, spełnienia najskrytszych marzeń
    Ps. Pomyśl o wzięciu udziału w jakimś konkursie pisarskim i wyślij jakieś opowiadanie ;) masz ogromne szanse by wygrać, a jak się nie uda to nigdy się nie poddawaj :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne :* Pisz dalej <3
    http://neverstopwritingstory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. UuUu podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń